niedziela, 6 kwietnia 2014

Capítulo Cuatro- Kocham ją? Raczej kochałem.

*Alvaro*

Na trening dotarliśmy mocno spóźnieni. Oczywiście trener miał do mnie pretensje i musiałem robić karne kółka. Na szczęście nie byłem sam, bo Ramos znowu coś odwalił i on również wykonywał dodatkowe okrążenie. Biegając szeroko uśmiechałem się w stronę siedzącej wśród kibiców Camili.

-A komu tym razem przesyłasz swoje firmowe uśmiechy?- zapytał zaintrygowany Sergio unosząc brew do góry
-Widzisz tamtą blondynkę?- wskazałem podbródkiem w stronę dziewczyny
-Nowa zdobycz?
-No coś ty! Myślałem raczej o przyjaźni
-Na jedną noc?
-Możliwe, możliwe- zaśmiałem się, po czym dołączyliśmy do reszty i nie było już czasu na rozmowy

***

Tak, jestem typem faceta, który zdobywa kobiety, by zaliczyć i zostawić. Jestem i dobrze mi z tym. Chyba. Coraz częściej łapie się na tym, że czuję, że czegoś mi brakuje. Czegoś, a raczej kogoś. Kogoś kogo obdarzyłbym stałym uczuciem. "Morata, weź się w garść! Na to ci stałe uczucie!"- poleciłem sobie w myślach

***
-Halo, ziemia to Alvaro- ktoś pomachał mi ręką przed oczami. Tym "ktosiem" okazał się Jese- Mówię do ciebie od dziesięciu minut
-Przepraszam, zamyśliłem się.
-Pytałem, czy idziesz dzisiaj ze mną i Sergio na imprezę

Zamyśliłem się. Jeszcze niedawno... co ja gadam! Jeszcze dwie godziny wcześniej bez wahania przystałbym na propozycję Rodrigueza. Jednak spojrzałem na trybuny. Ujrzałem twarz Camili. Posłałem jej szeroki uśmiech, po czym zwróciłem się do przyjaciela:

-Ja nie idę

Jese, a także stojący nieopodal Ramos spojrzeli na mnie zszokowanie negatywną odpowiedzią, a przechodzący obok Iker zapytał z uśmiechem:

-Czyżbyś poszedł po rozum do głowy?

Casillas zawsze potępiał  nasze zachowanie. Ale on był szaleńczo zakochany w tej swojej Sarze, a ja? Nigdy nie kochałem "na poważnie". Potrząsnąłem głową, by odpędzić myśli o miłości, po czym zwróciłem się do bramkarza:

-Dzisiaj mam inne rzeczy do roboty- skinąłem głową na trybuny

Sergio szepnął coś do Ikiego, a ten pokręcił głową z rezygnacją

-A już myślałem, że zmądrzałeś- powiedział, a ja wzruszyłem ramionami i odszedłem, bo trener ogłosił
koniec treningu.

Szybko się przebrałem i popędziłem przed stadion, gdzie czekała na mnie moja nowa znajoma.

-To co teraz robimy?- zapytałem szeroko się przy tym uśmiechając
-Nie wiem, może ty coś wymyślisz?- odwzajemniła mój uśmiech, a moje serce zaczęło pracować trzy razy szybciej niż powinno.


Spędziliśmy razem cały wieczór, śmiejąc się z prostych rzeczy. Bawiłem się lepiej niż na jakiejkolwiek imprezie. Wreszcie poczułem się szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy. Odprowadziłem ją pod dom, pożegnaliśmy się buziakiem w policzek. Chwilę jeszcze stałem pod jej domem, czekając aż zatrzasną się za nią drzwi i dopiero wtedy ruszyłem do siebie snując plan, jak zaciągnąć ją do łóżka.


*Marc*

Drzwi za Tello się zamknęły. Zacząłem zastanawiać się, czy dobrze zrobiłem opowiadając mu o Camili. Obiecał, że nikomu nie powie i wierzę, że nie wyjawi mojej tajemnicy. Jest jednak większy problem. Teraz jako cel pierwszorzędny postawił sobie, że znajdzie moja przyjaciółkę. Czego się boję? Sam nie wiem. Powinienem się cieszyć, bo nóż widelec mu się uda. Więc czego się obawiam? Może tego spotkania? Jeśli ona po prostu nie chce mnie znać?

Z rozmyślenia wyrwał mnie dźwięk przychodzącego SMS. Chwyciłem telefon do ręki i z przerażeniem zobaczyłem, że miałem ponad 30 nieodebranych połączeń od Sandry.

-No to już po mnie- mruknąłem pod nosem

Wiedziałem, że ze mną zerwie. Ale wróci po kilku dniach przepraszając i błagając, bym do niej wrócił. Jak zawsze. A ja to zrobię. Kocham ją? Raczej kochałem. Po prostu przyzwyczaiłem się do jej obecności w moim życiu i trudno by mi było rozpocząć życie na nowo. Zresztą Sandra była pierwszą dziewczyną, do której się zbliżyłem po wyjeździe Camilii. Wyjrzałem przez okno i coś zrozumiałem. Tak naprawdę nigdy jej nie kochałem. Od zawsze chciałem tylko zagłuszyć pustkę po byłej przyjaciółce.

***

Następnego dnia wstałem z łóżka w dużo lepszym humorze. Postanowiłem zapomnieć. O Cami, o Sandrze, o wszystkim i znowu spróbować żyć od nowa. Chwyciłem torbę i ruszyłem na trening. W szatni zastałem Cristiana i Martina sprzeczających się z kim powinna być bohaterka jakiejś brazylijskiej telenoweli. Tello, gdy tylko mnie zobaczył, przybiegł i zaczął wykonywać dziwne ruchy ciała

-Emmm... Dobrze się czujesz?- zapytałem przyjaciela
-Tak! Ja tu pokazuję jak odzyskasz Camilę!
-Wiesz, Cristian, nie obraź się, ale wątpię, by udawanie ataku epilepsji przyczyniło się do jej odnalezienia- zaśmiałem się, ale w głębi duszy byłem zły na niego. Obiecałem sobie, że zapomnę o byłej przyjaciółce, a ten od razu mi z nią wyjeżdża.
-Oj nie znasz się!- fuknął nieco obrażony- Przecież to słynny taniec Daniego, a on może wszystko!  Nie wierzysz, to go spytaj!
-Już dobrze, dobrze- poklepałem go po ramieniu starając się nie wybuchnąć śmiechem.
-Nie chcesz tańczyć ze mną, to nie. Martin ze mną zatańczy- wskazał ręką na obrońcę, a ten zaczął kierować się w kierunku drzwi
-Wiecie chłopaki...-zaczął Montoya- z chęcią bym z wami posiedział, ale... no ten...
-Co?
-Y... zostawiłem żelazko na gazie!- wykrzyknął i wybiegł z pomieszczenia
-Pójdę mu pomóc, bo jeszcze wykipi!- zaśmiałem się i również pospiesznie ruszyłem w stronę drzwi

______________________________
Uwaga, uwaga, Weronika powraca po ponad miesięcznej przerwie do pisania, ale w ramach rekompensaty wznawiam tego bloga :) Na jak długo? Nie mam pojęcia :)
Ten rozdział miał być całkowicie inny, ale tradycyjnie musiałam coś pozmieniać :/ I również tradycyjnie mnie się nie podoba :( Ale od czegoś trzeba zacząć, a nic innego nie wymyślę :D
Chciałabym bardzo przeprosić, za tak długą przerwę na tym blogu, ale brak weny zrobił swoje :(

Bardzo przepraszam też za brak komentarzy z mojej strony pod Waszymi rozdziałami. Brak internetu na komputerze robi swoje :( Wszystkie blogi, które podsyłacie oczywiście czytam, ale tylko na telefonie, skąd nie mogę skomentować. Teraz będąc u koleżanki postaram się nadrobić komentowanie, ale nie wiem na ile mi się to uda :( 
Z tego samego powodu nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ale obiecuję, że szybciej niż ten :)

Do następnego :)
Buziaczki :*